top of page

Droga na skróty, cz. 2 – "Pobudka!" i cz.3 - "Czy to moje "Ja"?"


ree
Cykl „Droga na skróty” to osobista opowieść o procesie stawania się sobą. Nie o duchowym ideale, ale o wewnętrznej autentyczności. Nie o tym, jak wyglądać na przebudzonego, ale jak naprawdę siebie usłyszeć. Każdy rozdział to jedno zatrzymanie – jedna brama z pytaniem. Ta część opowiada o pierwszym takim pytaniu, które nie padło z ciekawości, ale z potrzeby przetrwania.

część 2 -

Pobudka!

Z dzieciństwa pamiętam pewien moment, który jakby wcisnął pauzę w mojej historii.

Miałem wtedy może siedem, może osiem lat. Schowany pod kołdrą w swoim łóżku, odciąłem się od świata. Nie mogłem poradzić sobie z czymś, co dla dziecka było zbyt duże, by to unieść – z poczuciem oddzielenia, opuszczenia, bycia niechcianym.


Płakałem.

To nie były rzeczy, które da się nazwać, gdy ma się siedem lat.

Pamiętam chłód pokoju.

Ciężar materiału, pod którym się ukryłem.

Pamiętam, że byłem sam.

I że płakałem z bezradności.


I wtedy to się stało.

W głowie usłyszałem głos.

Nie wiem, skąd przyszedł.

Nie brzmiał jak ktoś z zewnątrz.

Ale nie brzmiał też jak „ja”.


Powiedział jedno zdanie – tylko jedno:

„Kiedy nie będziesz miał już nikogo – zawsze będziesz miał siebie.”

Zamarłem.

Dosłownie i wewnętrznie.

Moje łzy – wciąż je czułem na policzkach – ale umysł przestał błądzić.

Zatrzymał się.

Zostałem z pytaniem: kto to powiedział?

Kto we mnie wypowiedział te słowa?


Może właśnie wtedy – bez mojego świadomego udziału – zaczął się proces obserwowania.

Może to było to pierwsze, dziecinne „kim jestem?” – nie zadane z ciekawości, ale z głębokiej potrzeby oparcia się na czymś, co nie znika.




część 3 -

Czy to moje "Ja"?


ree

Czasem myślę, że życie zaczyna się dopiero wtedy, gdy po raz pierwszy zatrzymujemy się przy jakimś naszym „ja tak mam” i zadajemy pytanie: – Naprawdę ja?

Nie z pretensją.

Nie z odrzuceniem.

Ale z ciszą, która pozwala zobaczyć, że wiele z tego, co uważamy za „nasze”, zostało nam po prostu podane.

Jak ubranie, które ktoś nam wręczył w dzieciństwie i powiedział:

„Noś – będzie ci pasowało, będzie ci ciepło.”

A my nosiliśmy, nie pytając – bo było zimno.


Przyjmujemy wzorce.

Bez instrukcji.

Bez refleksji.

Z miłości, ze strachu, z przetrwania.

Uczymy się reagować jak ktoś

.Czuć jak ktoś.

Patrzeć oczami, które nie są nasze.

Nieświadomie powielamy myśli, emocje, lęki, które nawet nie należą do nas.


Nosimy je jak swoje.

Bo chcemy być kochani.

Bo chcemy być akceptowani.

Bo wpojono nam, że mamy jacyś być.


Niektóre z tych wzorców wchłaniamy niemal niezauważalnie – z zapachem domu, z tonem głosu matki, z niewypowiedzianymi słowami ojca.

Inne zakorzeniają się przez powtarzające się sytuacje, napięcia, role, które obserwowaliśmy u naszych pierwszych Bogów – które gramy, zanim nauczymy się mówić „ja”.

Zanim zauważymy, że ja i rola to nie to samo.


Działają jak domyślne ustawienia.

I dopóki nie zaczynają nas uwierać, tworzyć chorób, konfliktów, wzorcowo powtarzanych historii – nie kwestionujemy ich.

Ale nawet wtedy często nie pytamy:

„Co się we mnie dzieje?”

tylko:

„Co jest ze mną nie tak?”

I tak powielamy.

Aż coś pęka.

Aż szept w środku staje się zbyt głośny, by go ignorować.

Zaczynamy podejrzewać, że to, co „normalne”, wcale nie musi być zdrowe.

Że to, co „swojskie”, nie musi być nasze.


Długo nie widziałem, że coś we mnie działa jak termostat dla nie mojego domu – i niekoniecznie działa dla mnie.


Pamiętam, jak po raz pierwszy zadałem sobie pytanie:


„A co, jeśli to, co mnie rani – nie pochodzi ode mnie, tylko przeze mnie się przemyka?”

Jak cienie po moim własnym domu, których się boję i których nie chcę znać.

Cienie, którym przywykłem się przyglądać ukradkiem, ale rzadko wprost.

Cienie, które od lat racjonalizuję, wmawiając sobie, że ich nie ma, bo przecież już tyle wiem, tyle przepracowałem, bo przecież światło jest ważniejsze od ciemności.

„To smutne, kiedy dziecko boi się ciemności, ale jeszcze smutniejsze jest to, kiedy dorosły boi się światła.” Platon
„To smutne, kiedy dziecko boi się ciemności, ale jeszcze smutniejsze jest to, kiedy dorosły boi się światła.” Platon

– popularna parafraza inspirowana filozofią Platona


Ale one są.

Nie po to, by mnie zniszczyć.

Tylko po to, bym wreszcie zapalił światło.


To pytanie nie rozwiązuje od razu niczego.

Ale coś porusza.

I jeśli pozwolimy sobie być z tym poruszeniem – ono zaczyna mówić.


Nie głośno.

Nie przez hasła.

Ale przez subtelne:

„Sprawdź to jeszcze raz. Uważniej. Bez winy. Bez wojny.”

I wtedy zaczyna się proces oddzielania.

Nie złością.

Nie odrzuceniem.

Ale obecnością.


Jakbyś wracał do domu – nie po to, żeby go zburzyć, ale żeby wreszcie zamieszkać tam jako Wolny

Ty.


ree
Marzy mi się domek w górach, własny domek w górach
Taki, co po wyjściu na balkon da mi to poczucie, że stoję w chmurach
Marzy mi się domek w górach, nawet mały domek w górach
Taki, co po wyjściu na balkon da mi to poczucie, że... *

Refren utworu „Domek w górach” – Zeus

 
 
 

Komentarze


bottom of page