Tapas — dlaczego tak trudno wytrwać w swoich postanowieniach?
- Michał Napierała
- 21 lis
- 4 minut(y) czytania

Zbliża się nowy rok — czas, kiedy wiele osób próbuje zacząć „od zera”. Tworzymy listy postanowień, zapisujemy cele, składamy obietnice, których naprawdę chcemy dotrzymać. Przez chwilę wszystko wydaje się możliwe.
A potem zaczyna się to, co znasz: motywacja opada, pojawiają się stare schematy, a z nimi rozczarowanie. Właśnie dlatego okres noworocznych postanowień jest jednym z najlepszych momentów, żeby spojrzeć na tapas głębiej. Bo tapas nie jest o tym, by zacząć mocniej.
Tapas jest o tym, żeby zacząć mądrzej. I być może nawet nie zdajesz sobie sprawy, że każde postanowienie noworoczne jest w pewnym sensie tapas — tylko nieświadomym. Różnica zaczyna się wtedy, kiedy przejmujesz ster i kontrolę nad tym ogniem, zamiast próbować go zmuszać do działania.
Każdy z nas zna ten moment — i Ty z pewnością również: postanawiasz coś z pełnym przekonaniem, czujesz motywację, widzisz przed sobą zmianę… a po kilku dniach, tygodniach albo nawet godzinach wszystko zaczyna się rozmywać.
Przestajesz wracać do tego, co miało stać się nowym rytuałem. Znów odkładasz siebie „na później”.
I choć wydaje się, że problemem jest brak silnej woli, lenistwo albo „taki już jestem”, prawda zwykle leży głębiej. W jodze istnieje pojęcie, które bardzo precyzyjnie pokazuje, dlaczego wytrwałość jest tak "trudna" — i dlaczego wcale nie musi tak wyglądać.

To pojęcie to Tapas.
Tapas jest jak wewnętrzny ogień: siła, która podtrzymuje nasze postanowienia, nadaje kierunek i zamienia dobre chęci w rzeczywistą przemianę. Kiedy rozumiesz, czym jest — a przede wszystkim, jak działa w codziennym życiu — zaczynasz widzieć, że brak konsekwencji nie jest porażką charakteru. To po prostu zaproszenie, by spotkać się z tym ogniem w nowy sposób.
A kiedy ten ogień zaczyna działać, pojawia się coś, czego brakuje na początku każdej zmiany — stabilność.
Ten esej jest właśnie o tym: dlaczego tak trudno wytrwać w swoich postanowieniach — i jak Tapas może to zmienić.
Muszę przyznać coś jeszcze. Kiedyś słowo tapas kojarzyło mi się wyłącznie z małymi, hiszpańskimi przystawkami — tymi do chleba, oliwek i dobrego wieczoru. I długo nawet nie pomyślałem, że to samo słowo opisuje coś, co może mieć realny wpływ na życie — daleko poza stołem i kuchnią.
Z czasem odkryłem, że istnieje drugie tapas. Takie, które działa od środka. Proces, który zaczyna porządkować pewne rzeczy w człowieku i pokazuje, gdzie tak naprawdę zaczyna się zmiana.
Od tego momentu słowo, które wcześniej brzmiało jak pozycja z menu, nabrało zupełnie innego znaczenia.
Gdzie naprawdę zaczyna się trudność?
Kiedy mówi się o tapas, wiele osób myśli o dyscyplinie, planie i codziennym „stawianiu się na macie”. Ale tapas sięga głębiej. Dotyka miejsca, w którym — często nieświadomie — sabotujesz własne postanowienia.
Co roku miliony ludzi zaczynają od nowa: nowe cele, nowe wizje siebie, nowe motywacje. A potem wracają stare reakcje i przyzwyczajenia. Pojawia się poczucie winy: „znowu mi się nie udało…”i fałszywe przekonanie: „taki / taka już jestem”.
Dlaczego? Problem nie polega na braku siły. Problem polega na tym, z jakiego miejsca próbujemy zmieniać swoje życie — najczęściej z pozycji walki z samym sobą.
Większość z nas traktuje swoje postanowienia jak bitwę. A przeciwnikiem w tej bitwie jest Twój własny, utrwalony mechanizm.
Nawyk działa szybciej niż siła woli.
Nawyk działa w tle, dopóki nie obejmiesz go świadomością. Nie jest ani dobry, ani zły — jest tylko mechanizmem, który robi to, do czego został stworzony. Z technicznego punktu widzenia działa wręcz idealnie, co każdy z nas — jeśli spojrzy na siebie obiektywnie — musi przyznać.

I może właśnie dlatego w oprogramowaniu naszych komputerów i laptopów nie powinien grzebać nikt, kto się na tym nie zna — bo jeden nieuważny ruch potrafi zaburzyć coś, co działało bez zarzutu.
Innymi słowy: to dlatego tak ważne jest, by od początku uczyć siebie — i swoje dzieci — dobrych nawyków. Bo mechanizm, który działa automatycznie, będzie działał niezawodnie w tym kierunku, w jakim go ukształtujesz.
Carl Gustav Jung ujął to boleśnie trafnie:
„To, z czym walczysz, wzmacniasz. To, czemu się opierasz, trwa.”
Tu zaczyna się tapas
Tapas nie polega na zaciskaniu zębów ani mobilizowaniu się na siłę. To jest moment, w którym zaczynasz widzieć i co najważniejsze rozumieć swoje nawyki, zamiast z nimi walczyć.
A kiedy zaczynasz je rozumieć — tracą nad Tobą przewagę.
Większość Twoich działań jest nawykowa. I nie zmienisz tego walką. Zmiana przychodzi wtedy, gdy pojawia się świadomość, chęć zrozumienia, powtarzalność i codzienna, prosta - nie narzucona, wybrana - obecność.
Tapas to wybór wewnętrznego ognia, który porządkuje i odsłania to co ukryte pod warstwami automatyzmów. To ogień, który nie potrzebuje zwycięstwa, żeby działać — wystarczy, że rozjaśnia to, co naprawdę w nas pracuje.
Tapasya Purnima
Kiedy praktykujemy tapas w ciszy i uważnym oddechu, wiele rzeczy samo wraca na miejsce.
Myśli zwalniają. Reakcje tracą ostrość. Pojawia się kierunek — naturalny.
Właśnie takie doświadczenia są intencją Tapasya Purnima. Przestrzeń, w której można spotkać siebie bez presji i bez walki. Tych nawykowych przemocowych zachowań wobec siebie.
Pełnia wzmacnia to, co staje się jasne — a praktyka resztę układa w środku tak, że wielu uczestników mówi później:
„To było jak uporządkowanie wewnętrznego stołu. Jak odkrycie światła, które już tam było.”
Na czym naprawdę polega tapas?
Być może właśnie na tym:
na powrocie do tego, co w nas jest naturalne,
na zobaczeniu tego bez oporu
i na zgodzie, żeby zmiana przyszła wtedy, kiedy jesteśmy na nią gotowi —a nie wtedy, gdy próbujemy ją wymusić.




Komentarze