Częstotliwość istnienia
- Michał Napierała
- 11 kwi
- 6 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 12 kwi
„Jeśli chcesz poznać tajemnice wszechświata, myśl w kategoriach energii, częstotliwości i wibracji.”
Nikola Tesla

Nasze pierwsze spotkanie z dźwiękami gongu miało miejsce w Hobbitowej Górce
podczas pierwszego zjazdu kursu nauczycielskiego Kundalini Jogi – dokładnie rok temu, w kwietniu. Z tej perspektywy wydaje się to tak odległe… a jednocześnie wydarzyło się od tamtej pory tak wiele. Poznaliśmy tak wielu wspaniałych ludzi, mających otwarte serca i umysły.
Wśród nich jest Adrian Mandrak, jeden z uczestników kursu – spokojna energia, ogromna uważność. Jak się okazało, Adrian przyjechał z gongami. Wieczorami, kiedy byliśmy naprawdę zmęczeni po całodniowych wykładach i intensywnej praktyce, Adrian doładowywał nasze baterie, zanurzając nas w wibracjach dźwięku.

To właśnie wtedy po raz pierwszy usłyszeliśmy o dr. Sławomirze Sówce – jego nauczycielu. Nie mieliśmy jeszcze pojęcia, że właśnie rozpoczyna się nasza wspólna przygoda z gongami.
Choć kąpiele w dźwięku robiły na nas ogromne wrażenie, nie od razu poczuliśmy ich moc w pełni. Słuchaliśmy, byliśmy obecni, uczestniczyliśmy – ale z lekkim dystansem. Aż do ostatniego zjazdu.
Pamiętamy tamten wieczór bardzo wyraźnie. Leżeliśmy pod kątem względem gongu. Gdy Adrian zaczął grać, coś się w nas otworzyło. Czuliśmy, jak dźwięk dosłownie przechodzi przez nasze ciała. Wibrowało w nas wszystko – fizycznie, energetycznie, świadomościowo. Byliśmy obecni, bardziej niż kiedykolwiek. Świadomość ciała, którą znaliśmy z praktyki jogi, teraz sięgnęła głębiej – jakby dźwięk był kluczem do drzwi, które wcześniej jedynie mijaliśmy.
Ale to jeszcze nie był moment decyzji.
Wielokrotnie rozmawialiśmy o tym, jak wzbogacić czas relaksacji podczas naszych zajęć. Chcieliśmy dać ludziom coś więcej.

Wtedy pojawiły się misy kryształowe – cudowne w swojej prostocie i potężne w działaniu. Przez jakiś czas to nam wystarczało. Ich dźwięk działa jak światło wpuszczane do wnętrza – łagodnie, ale głęboko.
I tak jak to zwykle bywa – kiedy szukasz, to w końcu znajdujesz. Nie ma innej opcji.
Z Adrianem utrzymywaliśmy luźny, ale serdeczny kontakt. I pewnego dnia, pod koniec lutego, zadzwonił. Rozmawialiśmy chwilę o wszystkim i niczym, aż pod koniec rozmowy wspomniał, że na przełomie marca i kwietnia odbędzie się warsztat Gong Training Basic z mistrzem gongu, dr. Sławkiem Sówką.
Po tej rozmowie coś w nas się poruszyło. Poczytaliśmy o Sławku. O Adrianie już wiedzieliśmy sporo. I decyzja przyszła szybko, z lekkością: to jest dokładnie ta ścieżka, którą chcemy podążać.
Czym są gongi?
Gong to zdecydowanie coś więcej niż instrument w kształcie metalicznego kręgu przypominającego pogiętą misę, zawieszoną na statywie. To portal do przestrzeni, piątego elementu – Eteru – której często nie jesteśmy świadomi, aż do momentu, gdy ją poczujemy.
A wtedy już nic nie jest takie samo.
Historia gongu sięga około 3500 lat wstecz – najstarsze wzmianki pochodzą z terenów dzisiejszej Azji Południowo-Wschodniej, w szczególności z Chin i terenów dzisiejszej Birmy. Gongi były również znane w Indiach, a później ich dźwięk rozbrzmiewał w świątyniach Tybetu. Pojawiają się również przekazy o obecności podobnych instrumentów w starożytnym Egipcie i starożytnej Grecji, gdzie dźwięk uważano za siłę zdolną wpływać na ludzką psychikę, zdrowie i kontakt z boskością. Gongi były używane w świątyniach, rytuałach inicjacyjnych i praktykach uzdrawiania.
„Kiedy uderzasz w gong, nie tworzysz dźwięku. Budzisz przestrzeń.”
To, co czyni gong tak niezwykłym, to jego nieprzewidywalność i złożoność. Każde uderzenie wywołuje fale dźwiękowe o ogromnym zakresie częstotliwości. Nie ma dwóch identycznych tonów. Dźwięk nie płynie liniowo – on się rozlewa, oplata, przenika. Ciało nie tylko to słyszy – ciało to czuje. Bo nie jesteśmy tylko słuchaczami – jesteśmy rezonatorami.
Gong tworzy coś, co można nazwać polem dźwiękowym – przestrzenią wibracyjną, która oddziałuje nie tylko na zmysły, ale także na układ nerwowy, komórki, meridiany i pole energetyczne człowieka. Wibracje rozchodzą się w powietrzu, ale też w kościach, organach, wodzie w naszym ciele – a przecież ciało to w około 70% woda. I ta właśnie woda staje się nośnikiem wibracji.
Co właściwie dzieje się z człowiekiem w czasie kąpieli w dźwiękach gongu?
„Gong nie leczy. On tylko usuwa to, co przeszkadza, by uzdrowienie mogło się wydarzyć.”
To pytanie nie ma jednej odpowiedzi – bo każda kąpiel w dźwięku jest inna. Ale to, co często się dzieje, to głębokie wyciszenie. Fale mózgowe zwalniają – z poziomu codziennego funkcjonowania (beta) przechodzą w stan relaksacji (alfa), medytacji (theta), a czasem nawet w głęboki sen regeneracyjny (delta). Dźwięk niejako „omija” umysł analityczny i dociera głębiej – do poziomów, których nie da się opisać słowami, ale które pamięta dusza.
Wielu uczestników mówi o poczuciu lekkości, oczyszczenia, przywrócenia kontaktu z ciałem. Niektórzy doświadczają silnych emocji, inni wchodzą w stan błogości. Często znika ból – fizyczny i psychiczny. Czasem pojawiają się obrazy, wspomnienia, sny. Gong jakby „rozmawia” z każdą osobą inaczej – tam, gdzie jest gotowość na spotkanie.
To właśnie dlatego tak trudno opisać, czym są gongi – bo nie są one tylko dźwiękiem.
Są doświadczeniem, które włącza ciało, serce i ducha. I dlatego właśnie – gdy raz się je poczuje – już się wie, że są czymś więcej.



Kurs na Słońce i Ziemię – opowieść o dwóch sercach naszego studia
Szykując się do wyjazdu na kurs, a potem już w trakcie drogi, nie mogliśmy się oprzeć wrażeniu, że jedziemy w niezwykłe miejsce. Czuliśmy, że spotkamy wyjątkowych ludzi, że wydarzy się coś ważnego. I choć temat gongów wciąż był dla nas tajemniczy, czuliśmy ,że wrócimy z jakimś.
Na sali, w której odbywały się zajęcia, do naszej dyspozycji było aż 13 gongów. Dwa z nich – Ziemia i Słońce – wywarły na nas szczególne wrażenie. Ich brzmienie poruszało głęboko – wywołując uczucie uniesienia, puchnięcia duszy i pokory wobec potęgi dźwięku. Rozważaliśmy również gong planetarny Jowisza, jednak to właśnie te dwa – Ziemia i Słońce z dwóch manufaktur ; Oetkena i Paiste – najmocniej z nami rezonowały.
Gdy okazało się, że Sławek nie planuje rozstania ze swoim Słońcem, wskazał na inny gong – również Słońce, także z manufaktury Oetkena, stanowiący uzupełniającą się parę dla Ziemi. Opowiedział nam o ich połączeniu i powiedział ze spokojem:
„No to macie tutaj Słońce i Ziemię.”
Gongi te razem tworzą harmoniczną całość.
Ziemia – to dźwięk głęboki, stabilny, uziemiający. Przypomina oddech planety, o korzeniach, uziemieniu, powrocie do ciała i spokoju.
Słońce – to jasność, otwartość, ekspansja. Dźwięk niesie się daleko, przenika serce, rozświetla wnętrze. Kiedy oba są grane razem – tworzą przestrzeń pełni. Człowiek czuje się zarówno osadzony, jak i rozświetlony. Obecny. Cały.
Od tamtej chwili te dwa gongi stały się sercem naszej przestrzeni. Ich dźwięk wspiera tych, którzy przychodzą, by poczuć więcej. Są dla nas nie tylko instrumentami – są towarzyszami, których słuchamy z wdzięcznością. Ponieważ „Gong nie mówi – on przypomina. Dźwiękiem przywołuje pamięć o tym, kim jesteś naprawdę.”
I właśnie dlatego są z nami.
Kim są nasi nauczyciele?

Dr Sławomir Sówka – mistrz gongu, twórca Gong Jogi, ścieżki zrównoważonego rozwoju opartej na doświadczaniu czystej świadomości. Nauczyciel Kundalini Jogi i naturopata z gabinetami w Bielsku-Białej i Wiedniu. Przez wiele lat prowadził badania nad alergiami i nowotworami w Wiedniu, Zurychu i Nowym Jorku. Studiował m.in. u Tadeusza Starka, Dona Conreaux i Lorenza Wiesta, a także uzyskał dyplom pedagoga rytmu w metodzie TaKeTiNa. Od ponad 20 lat pracuje z dźwiękiem, energią i uzdrawianiem, prowadząc warsztaty, wykłady i sesje indywidualne w Polsce i za granicą. To człowiek, który przywitał nas jak dawno niewidzianych przyjaciół. Jego sposób bycia – uważność, spokój, ciepło – jest drogowskazem, jak budować relacje i jak być naprawdę obecnym z drugim człowiekiem. Serdecznie zachęcamy do zapoznania się w jaki sposób realizuje swoją misję. Więcej o jego pracy: inside-out.academy/pl

Adrian Mandrak – nauczyciel Kundalini Jogi, pasjonat pracy z energiami, który od najmłodszych lat podąża ścieżką rozwoju duchowego. Fascynacja dźwiękiem gongów stała się jego osobistą transformacją, a dziś dzieli się tym doświadczeniem podczas kąpieli w dźwiękach, pudż gongowych i sesji indywidualnych. Prowadzi wydarzenia w Holistycznym Centrum Zdrowia Soul & Body Up w Bielsku-Białej. To właśnie Adrian pierwszy raz zagrał dla nas – otwierając drogę, której nie planowaliśmy, ale którą rozpoznaliśmy sercem.

Mieliśmy przyjemność wziąć udział w porannych zajęciach z Tamarą w ich Centrum.
Z wyjątkowym wyczuciem Tamara rozpoznała, że ashtanga to ostatnie, na co mielibyśmy ochotę o tej porze dnia – i ulitowała się nad nami 😉.
Zamiast tego poprowadziła nas ciepłym głosem, z dbałością o niuanse, przez kojące asany w stylu yin jogi – spokojnie, łagodnie, dokładnie tak, jak tego potrzebowaliśmy.

Komentarze